ROAD FC 40: ZNÓW BYŁO EMOCJONUJĄCO W SEULU
Dzisiaj w Seulu odbyła się już 40 edycja największej organizacji w tym kraju jaką jest Road FC. W walce wieczoru w kategorii ciężkiej swoją kolejną wygraną w federacji zaliczył Siala Silinga (12-5). Uznany Kick-Boxer tym razem dopiero w drugiej rundzie zastopował uderzeniami Donga Guka Kanga (0-2). W tak zwanym Co-Main Evencie swoje najważniejsze zwycięstwo w karierze odnotował Khuukhenkhuu Amartuvshin (6-3). Zawodnik z Mongolii szybko, bo w nie całe dwie minuty znokautował doświadczonego Shinji Sasaki (18-11-1). Były zawodnik UFC - Yui Chul Nam (18-8-1), po ostatniej niespodziewanej porażce dostał upragniony rewanż. Od samego początku ruszył i został jeszcze bardziej zaskoczony, ponieważ z kontry w 7 sekund znokautował go znów Tom Santos (7-4).
Przypomnijmy, że te wydarzenie było głównie poświęcone dalszej części turnieju, bo jak wiemy zwycięzca zgarnie milion dolarów. W nim pojawił się przecież dobrze znany w naszym kraju Mansour Barnaoui (15-4), który bez problemów pod koniec pierwszej rundy poddał doświadczonego Changa Hyuna Kima (18-11). Weteran Ronys Torres (35-5) nie przestaje nas zaskakiwać swoją dobrą dyspozycją. Tym razem Brazylijczyk w efektowny sposób poddał w pierwszej rundzie Elnura Agaeva (13-8). Swoim uderzeniem popisał się ponownie Munguntsooj Nandin-Erdene (7-2) już w pierwszej rundzie stopując Gleristone Santosa (33-7). Dla Fightera z Mongolii było to najważniejsze zwycięstwo w karierze. Swoje ważne zwycięstwo zaliczył również Shamil Zavurov (33-5-1), który pewnie na kartach punktowych pokonał Leo Kuntza (18-4-1) mającego przygodę w największej federacji na świecie.
To nie koniec niespodzianek, ponieważ Hoo Kim (10-11-1) w drugiej rundzie przełamał faworyzowanego Riki Fukude (24-9). Zawodnik z ujemnym rekordem zakończył już wielkie plany Japończyka. Przypomnijmy, że Fukuda jeszcze nie tak dawno miał dobrą passę zwycięstw, które miały go prowadzić do powrotu do UFC.
Warto również wspomnieć o zwycięstwie Kota Shimoishi (20-4), Hae Jina Parka (4-0) oraz Alexandra Merezhko (8-1).